~Oczami Isabelle~
Byłam w swoim pokoju i przygotowywałam się na ceremonię. Siedziałam tuż przed lustrem toaletki śmiejąc się w niebogłosy z żartów opowiadanych przez Jonathana gdy nagle zjechaliśmy na dość typowy dla nas ostatnio temat, a mianowicie jego siostrę.
- Mam wrażenie, że coś nie tak jest z Clary, Jon – powiedziałam malując na powiece czarną kreskę
- Rozmawiałaś z Jacem? Możliwe, że ona tylko jest przemęczona. No wiesz urodzić bliźniaki i zajmować się nimi to wymaga dużo siły albo cierpliwości – odparł wiercąc się na naszym łóżku. Teraz dzielimy razem pokój a kto wie co będzie potem
- Rozmawiałam. Mój brat uważa, iż mam rację. Coś jest ewidentnie nie tak. Martwię się
- Skarbie poproszę Magnusa by ją przebadał jeszcze przed ceremonią. Lepiej dmuchać na zimne jeśli chodzi o kogokolwiek z naszej rodziny – rzucił przytulając mnie od tyłu. Najwidoczniej zwlókł się z łóżka. Chwilę potem oderwał się i poszedł przebrać koszulę, ponieważ idziemy do dzieci.
Dokończyłam mój makijaż, a potem zakręciłam delikatnie moje długie włosy na lokówce. Ubrałam się i gotowa do wyjścia szukałam Jonathana. Gdy znalazłam go w łazience upewniwszy się, że jest już przygotowany za rękę ruszyliśmy do pokoju. Po drodze natknęliśmy się na Magnusa z Aleciem. Całe szczęście, że tak się stało
- Hej gołąbeczki, mamy sprawę – mruknęłam z uśmiechem w stronę brata i jego ukochanego
- Mogliśmy się tego spodziewać – odparł czarownik ubrany w fioletowy garnitur i błyszczącą, srebrną koszulę. Całość spowita była standardowo garścią kolorowego brokatu
- Potrzebujemy żebyś przebadał moją siostrę. Zauważyliśmy, że od porodu coś dziwnego się z nią dzieje. Mógłbyś to zrobić? - zapytał Jonathan tonem przepełnionym nadzieją
- Dla płomyczka wszystko. Gdzie teraz jest i co robi?
- Powinna być w swoim łóżku śpiąc. Właśnie do nich idziemy. Chodźcie z nami – zaproponowałam łapiąc brata pod ramię co nie dawało mu szansy na ucieczkę
- Ehh.. dobra – warknął znudzony
Wszyscy ruszyliśmy w stronę sypialni Jace'a i Clary. Zapukałam cichutko w drzwi, ale nie słysząc żadnej odpowiedzi prócz prawie nie słyszalnego dla ludzkiego ucha płaczu lecz dzięki runom było to możliwe. Weszłam do pokoju, a widząc iż rudowłosa śpi w najlepsze skinęłam w stronę Magnusa głową by ją przebadał natomiast z Jonathanem poszliśmy do bliźniąt. Elena niemo płakała, więc natychmiast ruszyłam w jej stronę porywając w swoje ramiona. Po chwili kołyszenia uspokoiła się. Spojrzałam na ukochanego, który właśnie zabawiał Tobiasa. Moje serduszko miękło na ten widok. Byłby wspaniałym ojcem a to co widzę tylko mnie w tym utwierdza.
Razem nakarmiliśmy dzieci mlekiem z maleńkiej lodóweczki, które podgrzaliśmy. Dzieci przebrane zostały w szkarłatne śpioszki "A czerwony do rzucania czarów." pomyślałam.
Wreszcie pojawił się Magnus lecz z jego twarzy nie mogłam niczego wyczytać. Tuż za nim wszedł Alec kręcąc niedowierzająco głową, a z drugiego pokoju usłyszałam jak Clary przechadza się po pokoju. Musiała się przebudzić
- Cóż mieliście rację. Nie jest za dobrze z płomyczkiem, ale co byłby ze mnie za Wysoki Czarownik Brooklynu jeśli nie byłbym w stanie jej pomóc? Jako kobieta, przynajmniej tak podejrzewam Iz, domyślałaś się co może być Clary, prawda?
- Uważałam, że ma depresję poporodową bo śpi i jak dzisiaj widzieliście nie zareagowała na płacz dzieci. Często łapię ją na tym, że opiekuje się nimi gdy Jace jest w pobliżu, ale nie robi tego chętnie – odpowiedziałam
- Ma coś pomiędzy depresją a psychozą poporodową. Musimy ją odciążyć w zajęciach, dać możliwość by spała wystarczająco długo, a przede wszystkim musi wyjść stąd. Proponuję by za tydzień? Zabrać ją na polowanie, ale Jace musiałby zostać z bułeczkami
- Zobaczymy co da się zrobić – powiedział równocześnie Alec z Jonathanem.
Pomogłam Clary w przygotowaniu się do uroczystości, a chłopaków zostawiłam by zajęli się Eleną, oraz Tobiasem. To nie jest nic trudnego, a Magnus po tylu latach życia powinien coś wiedzieć o opiece nad dziećmi. Rudowłosa nie odezwała się ani słowem podczas strojenia, malowania i czesania co mnie trochę zabolało. Myślałam, że porozmawiamy tak jak przed śmiercią Jocelyn gdy była na prawdę szczęśliwa. W ciąży głównie narzekała bo musiała leżeć i odpoczywać. Niestety moje oczekiwania najwidoczniej były zbyt duże, ponieważ moja parabatai wyszła z pokoju bez słowa.
Zabraliśmy dzieci równo o 18 i wyszliśmy z nimi na dwór. Jak na tę porę roku było bardzo ciepło co mnie zdziwiło. Po środku ogrodu stał kamienny stół, a wokół niego dziesięć zapalonych pochodni oznaczających narodziny nefilim. Wraz z Jonathanem położyliśmy bliźnięta na stole i usiedliśmy na swoich miejscach. Na ceremonię została zaproszona tylko rodzina wraz z najbliższymi dla nas osobami. Przy stole stał jeden z Cichych Braci i Tessa Gray odgrywająca rolę Żelaznej Siostry, a dalej stali rodzice nowych nocnych łowców.
Sam rytuał nie trwał za długo gdyż polegał głównie na składaniu przysięgi przez naszą rodzinę, że zrobimy wszystko co w ich mocy by Tobias z Eleną wyrośli na doskonałych wojowników. Kolejnym etapem było narysowanie przez Herondalów na środku stołu specjalnej runy, którą wykonali za pomocą jednej steli. Gdy to zrobili musieli nakłuć kciuk swoich dzieci tak by wypłynęła kropelka krwi, która musiała znaleźć się na świeżo narysowanym znaku. Następnie tą samą czynność powtórzyła rudowłosa z blondynem z dziećmi na rękach, Maryse z Robertem, Luke Garroway, Jonathan a na samym końcu ja z Aleciem. Magnus nie mógł złożyć tej przysięgi, ponieważ oficjalnie nie był częścią rodziny przez brak ślubu z kruczowłosym(jest takie określenie?), ale w głębi serca był dla nas tak samo bliski jakby pochodził z naszej krwi.
Potem gdy każdy z nas oddał kroplę gorącego płynu Tessa wraz z Cichym Bratem stanęła przy stole by móc odmówić specjalne zaklęcie trzymając się za ręce z Artemiuszem. Po chwili blask księżyca oświecił runę, a ta zapłonęła żywym ogniem. Był to znak, że rytuał się udał a dzieci objęte są ochroną przed potencjalnym zagrożeniem z naszego świata.
Po ceremonii wszyscy składali gratulacje i palcem naznaczali na czole niemowląt anielską runę by potem odejść we własną stronę. Z ludzi zaproszonych została tylko Tessa, na widok której Clary powinna się wreszcie uśmiechnąć.
~Oczami Clary~
Rytuał nowonarodzonych nefilim wreszcie się zakończył, a po tych wszystkich gratulacjach w końcu będę mogła się położyć. Po moim porodzie wiele się zmieniło co dotarło do mnie godzinę po wizycie Jace'a podczas której nazwaliśmy bliźnięta. Nie mam ochoty z nimi przebywać, ponieważ wiem, że wiąże się to z odstąpieniem na jakiś czas z życia nocnego łowcy na co nie mogę sobie pozwolić. Chcę ukończyć szkolenie i zabijać demony, ale nie bo mam dzieci. Wcale nie chciałam tego, to znaczy chciałam, ale nie w wieku niespełna 19 lat. Robiłam tak by niemowlętami zajmowała się rodzina Lightwoodów co im nie przeszkadzało, a przy Jacie sprawiałam wrażenie szczęśliwej, ale tak nie było. Możliwe, że dawno temu podjęłam złą decyzję dotyczącą mojego przyszłego życia. Czy gdybym mogła cofnąć czas to bym zrezygnowała z oświadczyn? Odpowiedź brzmi nie, ale nie zgodziłabym się by ślub odbył się tak szybko jak zdecydowaliśmy.
Rodzina zajmowała się dziećmi, więc chciałam się skierować do sypialni mojej i blondwłosego gdy coś a właściwie ktoś złapał mnie za nadgarstek, dość mocno. Obróciłam się, a wtedy napotkałam nerwowy wyraz twarzy mojego męża. Patrzyłam mu głęboko w oczy nie zważając na ból w nadgarstku. Ciszę przerwał on
- Clary gdzie idziesz?
- Położyć się, a co?
- Może zajęłabyś się w końcu naszymi dziećmi? - zapytał z wyrzutami w głosie dalej nie puszczając mojego nadgarstka. Założę się, że jutro będzie tam pokaźny siniak
- Dobrze wiesz, że to robię. Teraz jestem po prostu zmęczona, a zresztą Lightwoodowie to robią a sprawia im to radość – odparłam próbując wyszarpać ręke z uścisku – Jace to boli! Puść mnie
- Nie jestem ślepy Clary. Widzę, że nie chcesz z nimi spędzać czasu. Powiedz mi tylko czemu – rzucił puszczając mój nadgarstek a ja odruchowo zaczęłam go rozmasowywać
- Spędzam z nimi czas i każdy to potwierdzi – skłamałam
- Tak? Rozmawiałem już z Isabelle, a przed ceremonią z Maryse. Gdy mnie nie ma one zajmują się Eleną i Tobiasem. Co się dzieje?
- Nie chciałam
- Czego nie chciałaś? - zapytał spoglądając na mnie tym swoim typowym karcącym wzrokiem
- Nie chciałam ich. Jestem na to za młoda. Nie ukończyłam szkolenia na Nocnego Łowcę, a teraz dodatkowo nie mogę ruszać na misje! Dlaczego? Bo mamy dzieci, ale Ty możesz wszędzie chodzić a ja muszę z nimi siedzieć o to mi chodzi! - krzyknęłam, chyba za głośno bo rozmowy w innym pokoju ustały i nastała dziwna cisza. Jace spojrzał na mnie nie z miłością, ale już z żalem
- Nie chcesz to się nimi nie zajmuj. Proszę idź śmiało polować na demony i być Nocnym Łowcą! Mam własne obowiązki jak papiery w Instytucie i ważne misje, ale mimo to cieszę się, że jest Elena i Tobias. Są moją odskocznią od wszystkiego co się dzieje.
Nie wysłuchawszy wszystkiego co ma mi do powiedzenia wbiegłam po schodach na górę i ruszyłam w stronę naszej sypialni. Wyciągnęłam torbę sportową z mojej szafy, w którą zaczęłam pakować parę ubrań, bieliznę, broń, kosmetyki, ładowarkę i telefon. Podeszłam do pustej ściany w sypialni gdzie zaczęłam rysować bramę. Gdy byłam gotowa pomyślałam o ważnym dla mnie miejscu po czym weszłam w portal by się tam przenieść..
Cudo czekam na next <3
OdpowiedzUsuńBoze co tu się dzieje rozdzial super. Zresztą jak zawsze
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że Clary i Jace się pogodzą. Rozdział oczywiście świetny XOXO
OdpowiedzUsuńClarisso, doprawdy... Ka Ty się wybieraSz? ;D
OdpowiedzUsuńNie no! Świetnyyyy ! :-)
Ja chce już next :-)
Najnajnajbardziej niecierpliwa ! - J. ;>
A ci się znowu kłócą. Ale i tak mam nadzieję że się pogodzą :D
OdpowiedzUsuńCudny❤❤czekam na kolejny i życzę weny :)
Ruda! Zadałam Ci pytanie w LBA, pewnie nie widziałaś, więc zapytam tutaj. Jakich farb używasz?;d
UsuńSuper rozdział. Czekam na nekst. Życzę weny.
OdpowiedzUsuń