poniedziałek, 2 maja 2016

Księga II Rozdział 1 - To tylko zmęczenie

~Oczami Jace'a~

Minął tydzień od narodzin naszych maluszków. Clary uparła się by specjalny rytuał prowadzony przez Cichego Brata wraz z Żelazną siostrą, która odbywa się po pojawieniu się na świecie nowych nefilim , miała miejsce jak najszybciej. Nie spierałem się z nią bo to nie ma sensu, a lepiej dmuchać na zimne w naszym wypadku. Skontaktowałem się z Tessą, która była obecna przy ceremonii Clary, oraz z Cichym Bratem Artemiuszem, który w prawdzie jest młody na swoim "stażu", ale będzie wiedział co robić.
Ostatnie dni wraz z ukochaną spędzałem z Eleną i Tobiasem, oraz częściowo z naszą rodziną, która wpadała w gości poznać nasze dzieci. Pomagali nam w nauce opieki nad niemowlakami i dawali rady. Szczególnie jestem wdzięczny Maryse za to, że cierpliwie mi wszystko tłumaczy, a następnie ciepło zachęca do praktyki tego co mi powiedziała. Na samym początku bałem się, że skrzywdzę któreś z naszych kruszynek, ale ostatecznie odważniej podchodzę do moich zadań z nimi związanymi. Mimo to martwi mnie to czego się dowiedzieliśmy. Nasze dzieci są wyjątkowe przez to, że oboje mamy więcej anielskiej krwi niż mieć powinniśmy.
Nastał nowy dzień.Powoli otworzyłem oczy po czym przetarłem je ręką, a następnie spojrzałem na zegarek. Była 6:30, więc była to idealna pora by wstać, ponieważ niedługo dzieci się obudzą. Robią to o określonych godzinach zupełnie tak jakby miały wbudowany w siebie czasomierz czy coś w tym stylu. Wstałem z łóżka i natychmiast skierowałem się do łazienki. Rozebrawszy się wszedłem pod prysznic i puściłem gorącą wodę. Oparłem się rękoma o ścianę dając możliwość wodzie na dokładne obmycie mnie. Umyłem dokładnie swoje ciało Adonisa wraz z cudownymi, miękkimi jak kaszmir złotymi włosami. Wróciłem do sypialni owinięty jedynie ręcznikiem na moich biodrach. Po torsie spływały jeszcze krople cieszy, a z włosów aż kapało na ramiona z których spływała w dół. Nie rozglądając się po pokoju pochyliłem się nad szufladą komody z bielizną szukając odpowiednich czarnych bokserek i wziąłem naszykowane wcześniej ubrania czyli czarne spodnie jeansowe, oraz czarną gładką koszulę.

- Mmmm... taki widok mogę mieć codziennie – mruknęła zaspana jeszcze Clary. Podniosłem na nią wzrok i zobaczyłem w jej oczach miłość, ale również tęsknote
- Jeśli sobie tego życzysz kochanie to nie ma problemu, ale brakowało mi Cię chwilę wcześniej – odparłem zalotnie ubierając się
- Wiem Jace – powiedziała wstając z łóżka. Szybkim krokiem ruszyła w stronę łazienki, ale przed drzwiami zatrzymała się w miejscu i obróciła – Kocham Cię
- Ja Ciebie też aniele – rzuciłem podchodząc do niej po czym złożyłem na jej ustach namiętny pocałunek, który pogłębiła dodatkowo kładąc ręke na moim ramieniu. Brakowało mi tej bliskości

Oderwaliśmy się od siebie dopiero gdy brakło nam tchu. Rudowłosa poszła się ogarnąć a ja zostałem sam w pokoju.
Miałem jeszcze 15 minut nim dzieci się obudzą, więc skierowałem się do kuchni. Otworzyłem lodówkę i zacząłem szukać czegoś dobrego. Wyjąłem potrzebne składniki do przygotowania sałatki z kurczakiem, oraz warzywami. Po przygotowaniu jej, oczywiście porcji dla dwóch osób, przyszykowałem jeszcze grzanki, a następnie rozlałem soku do szklanek. Wszystko ułożyłem na tacce by móc wrócić do sypialni, w której siedziała już Clary. Położyłem jedzenie na stoliku i gestem zaprosiłem rudowłosą na śniadanie. W ciszy zajadaliśmy się tym co zrobiłem by po chwili mógł rozleść się odgłos płaczących dzieci. Nie dadzą nam spędzić czasu we dwoje wredoty jedne.
Połączyliśmy naszą sypialnie z sypialnią Eleny i Tobiasa a zamiast drzwi wstawiliśmy łuk aby dokładnie słyszeć co się dzieje w tamtym pomieszczeniu, oraz ewentualnie zareagować. Porwaliśmy się z miejsc jak poparzeni. Gdy podeszliśmy bliżej kołysek pokazała nam się dwójka naszych aniołków. Każde z nas wzięło dziecko, ja Tobiasa natomiast Clary Elenę a potem usiedliśmy na kanapie. Na stoliku obok leżały już przygotowane butelki z mlekiem co musiała zrobić moja żona gdy byłem w kuchni. Nakarmiliśmy maluszki, zmieniliśmy pieluszki, oraz przebraliśmy w śpioszki. Po dość długim noszeniu i można powiedzieć "zabawie", która polega na robieniu przeze mnie durnowatych min jakbym miał chorobę psychiczną, oraz ponownym nakarmieniu dzieci ponownie zasnęły.

- Awwwww są takie urocze – rzuciła Izzy, która nie wiadomo kiedy tutaj się pojawiła i stanęła za nami
- To prawda. Po kimś to mają – odpowiedziała rudowłosa z błyskiem w oku
- No czego się spodziewałyście skoro mają tak idealnego ojca? - odparłem przez co dostałem od dwóch na raz kuksańca w ramię – Auuu jesteście brutalne zołzy jedne
- Jace... a zdzielił Cię ktoś kiedyś w to wielkie dupsko? - zapytała moja siostra
- Wielkie dupsko? Chyba mówisz o sobie. Mój tyłeczek to majstersztyk w najczystszej postaci, ale zarezerwowany tylko dla Clary, więc nie podotykasz Iz
- I Bogu dzięki. Jak przygotowania na ceremonię? - mruknęła Clary spoglądając na śpiące już bliźnięta
- Pochodnie rozstawione, kamienny stół przygotowany, a Tessa z Cichym Bratem mają przybyć gdy się ściemni około 18. O wszystko zadbałem skarbie
- To dobrze. Idę się jeszcze przespać, jestem zmęczona – powiedziała szmaragdowooka a ja zdążyłem jedynie pocałować ją w czoło na dobranoc. Gdy wyszła z pomieszczenia Isabelle mierzyła mnie wzrokiem od góry do dołu by po chwili powiedzieć ściszonym głosem
- Coś jest nie tak z Clary, nie sądzisz?
- Iz ona jest tydzień po porodzie, więc ma prawo być zmęczona. Dodatkowo opieka nad nimi nie jest łatwa, ale masz rację coś jest nie tak. Z dziećmi przebywa jak musi, nie uśmiecha się ostatnio, a nasz dzisiejszy pocałunek był... inny niż zwykle
- Mam wrażenie, że ma lekką depresję poporodową. Pogadam jeszcze z odpowiednimi osobami. Jeśli jest tak jak mówię to nie jest dobrze. Będzie trzeba zacząć działać jak najszybciej by depresja się nie pogłębiła – odparła czarnowłosa
- Dobrze. Choć ja dalej uważam, że to po prostu zmęczenie, ale zapytać nie zaszkodzi.
- Okej. Idę się szykować i wpadnę o 15 zająć się dziećmi i je przygotować z Jonathanem.
- Byłbym wdzięczny. Muszę jeszcze iść sprawdzić czy aby na pewno o niczym nie zapomniałem i czy miejsce jest już gotowe – rzuciłem wychodząc z sypialni dzieci a wchodząc do naszej.

Spojrzałem na śpiącą już, jak mniemam, żonę. Włosy układały się w piękną aureolę a na twarzy widniał spokój. Jednak nie widziałem już delikatnego cienia uśmiechu, ale wory pod oczami. Była na prawdę zmęczona.

Gdybym tylko wiedział wcześniej, że to zmęczenie to nic w porównaniu do tego co nas spotka nawet bym na to nie zwrócił uwagi...

12 komentarzy:

  1. Jest druga księga ! jej <3 świetne te rozdziały ! nie mogę sie doczekać następnego ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuje, ale za pomysły na następne (które de facto wypisuje w notesie) to mnie chyba zabijecie ;d

      Usuń
  2. Cudo czekam na next ❤❤

    OdpowiedzUsuń
  3. "- Wielkie dupsko? Chyba mówisz o sobie. Mój tyłeczek to majstersztyk w najczystszej postaci, ale zarezerwowany tylko dla Clary, więc nie podotykasz Iz" HAHHAHA PADŁAM XDXD Teksty Jace'a są BOSKIE :D Współczuję Clary. Naprawdę jej trudno. Mam nadzieję, że nic jednak się jej nie stanie fizycznie lub psychicznie.
    Pozdrawiam i życzę weny!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A wszystkiego dowiesz się już w najbliższym rozdziale! Jeśli go napiszę ;d
      Dziękuję! A Ty bierz się do roboty i też pisz Księge II

      Usuń
    2. PS. Mam zaszczyt nominować cię do nagrody LBA, ale tym razem prosiłabym o wypisanie 11 faktów o sobie ;**
      (Więcej:http://the-mortal-instruments-the-otherstory.blogspot.fi/2016/05/lba2.html)

      Usuń
  4. Rozdział cudny❤❤ czekam na next i życzę weny!!

    OdpowiedzUsuń
  5. Jestem ciekawa co się stanie dalej. PROSZĘ!!! Chce szybkiego nexta. <3

    OdpowiedzUsuń