~Oczami Jace'a~
Minął tydzień od narodzin naszych
maluszków. Clary uparła się by specjalny rytuał prowadzony przez
Cichego Brata wraz z Żelazną siostrą, która odbywa się po
pojawieniu się na świecie nowych nefilim , miała miejsce jak
najszybciej. Nie spierałem się z nią bo to nie ma sensu, a lepiej
dmuchać na zimne w naszym wypadku. Skontaktowałem się z Tessą,
która była obecna przy ceremonii Clary, oraz z Cichym Bratem
Artemiuszem, który w prawdzie jest młody na swoim "stażu",
ale będzie wiedział co robić.
Ostatnie dni wraz z ukochaną spędzałem
z Eleną i Tobiasem, oraz częściowo z naszą rodziną, która
wpadała w gości poznać nasze dzieci. Pomagali nam w nauce opieki
nad niemowlakami i dawali rady. Szczególnie jestem wdzięczny Maryse
za to, że cierpliwie mi wszystko tłumaczy, a następnie ciepło
zachęca do praktyki tego co mi powiedziała. Na samym początku
bałem się, że skrzywdzę któreś z naszych kruszynek, ale
ostatecznie odważniej podchodzę do moich zadań z nimi związanymi.
Mimo to martwi mnie to czego się dowiedzieliśmy. Nasze dzieci są
wyjątkowe przez to, że oboje mamy więcej anielskiej krwi niż mieć
powinniśmy.
Nastał nowy dzień.Powoli otworzyłem
oczy po czym przetarłem je ręką, a następnie spojrzałem na
zegarek. Była 6:30, więc była to idealna pora by wstać, ponieważ
niedługo dzieci się obudzą. Robią to o określonych godzinach
zupełnie tak jakby miały wbudowany w siebie czasomierz czy coś w
tym stylu. Wstałem z łóżka i natychmiast skierowałem się do
łazienki. Rozebrawszy się wszedłem pod prysznic i puściłem
gorącą wodę. Oparłem się rękoma o ścianę dając możliwość
wodzie na dokładne obmycie mnie. Umyłem dokładnie swoje ciało
Adonisa wraz z cudownymi, miękkimi jak kaszmir złotymi włosami.
Wróciłem do sypialni owinięty jedynie ręcznikiem na moich
biodrach. Po torsie spływały jeszcze krople cieszy, a z włosów aż
kapało na ramiona z których spływała w dół. Nie rozglądając
się po pokoju pochyliłem się nad szufladą komody z bielizną
szukając odpowiednich czarnych bokserek i wziąłem naszykowane
wcześniej ubrania czyli czarne spodnie jeansowe, oraz czarną gładką
koszulę.
- Mmmm... taki widok mogę mieć
codziennie – mruknęła zaspana jeszcze Clary. Podniosłem na nią
wzrok i zobaczyłem w jej oczach miłość, ale również tęsknote
- Jeśli sobie tego życzysz
kochanie to nie ma problemu, ale brakowało mi Cię chwilę
wcześniej – odparłem zalotnie ubierając się
- Wiem Jace – powiedziała wstając
z łóżka. Szybkim krokiem ruszyła w stronę łazienki, ale przed
drzwiami zatrzymała się w miejscu i obróciła – Kocham Cię
- Ja Ciebie też aniele – rzuciłem
podchodząc do niej po czym złożyłem na jej ustach namiętny
pocałunek, który pogłębiła dodatkowo kładąc ręke na moim
ramieniu. Brakowało mi tej bliskości
Oderwaliśmy się od siebie dopiero gdy
brakło nam tchu. Rudowłosa poszła się ogarnąć a ja zostałem
sam w pokoju.
Miałem jeszcze 15 minut nim dzieci się
obudzą, więc skierowałem się do kuchni. Otworzyłem lodówkę i
zacząłem szukać czegoś dobrego. Wyjąłem potrzebne składniki do
przygotowania sałatki z kurczakiem, oraz warzywami. Po przygotowaniu
jej, oczywiście porcji dla dwóch osób, przyszykowałem jeszcze
grzanki, a następnie rozlałem soku do szklanek. Wszystko ułożyłem
na tacce by móc wrócić do sypialni, w której siedziała już
Clary. Położyłem jedzenie na stoliku i gestem zaprosiłem
rudowłosą na śniadanie. W ciszy zajadaliśmy się tym co zrobiłem
by po chwili mógł rozleść się odgłos płaczących dzieci. Nie
dadzą nam spędzić czasu we dwoje wredoty jedne.
Połączyliśmy naszą sypialnie z
sypialnią Eleny i Tobiasa a zamiast drzwi wstawiliśmy łuk aby
dokładnie słyszeć co się dzieje w tamtym pomieszczeniu, oraz
ewentualnie zareagować. Porwaliśmy się z miejsc jak poparzeni. Gdy
podeszliśmy bliżej kołysek pokazała nam się dwójka naszych
aniołków. Każde z nas wzięło dziecko, ja Tobiasa natomiast Clary
Elenę a potem usiedliśmy na kanapie. Na stoliku obok leżały już
przygotowane butelki z mlekiem co musiała zrobić moja żona gdy
byłem w kuchni. Nakarmiliśmy maluszki, zmieniliśmy pieluszki, oraz
przebraliśmy w śpioszki. Po dość długim noszeniu i można
powiedzieć "zabawie", która polega na robieniu przeze
mnie durnowatych min jakbym miał chorobę psychiczną, oraz ponownym
nakarmieniu dzieci ponownie zasnęły.
- Awwwww są takie urocze –
rzuciła Izzy, która nie wiadomo kiedy tutaj się pojawiła i
stanęła za nami
- To prawda. Po kimś to mają –
odpowiedziała rudowłosa z błyskiem w oku
- No czego się spodziewałyście
skoro mają tak idealnego ojca? - odparłem przez co dostałem od
dwóch na raz kuksańca w ramię – Auuu jesteście brutalne zołzy
jedne
- Jace... a zdzielił Cię ktoś
kiedyś w to wielkie dupsko? - zapytała moja siostra
- Wielkie dupsko? Chyba mówisz o
sobie. Mój tyłeczek to majstersztyk w najczystszej postaci, ale
zarezerwowany tylko dla Clary, więc nie podotykasz Iz
- I Bogu dzięki. Jak przygotowania
na ceremonię? - mruknęła Clary spoglądając na śpiące już
bliźnięta
- Pochodnie rozstawione, kamienny
stół przygotowany, a Tessa z Cichym Bratem mają przybyć gdy się
ściemni około 18. O wszystko zadbałem skarbie
- To dobrze. Idę się jeszcze
przespać, jestem zmęczona – powiedziała szmaragdowooka a ja
zdążyłem jedynie pocałować ją w czoło na dobranoc. Gdy wyszła
z pomieszczenia Isabelle mierzyła mnie wzrokiem od góry do dołu
by po chwili powiedzieć ściszonym głosem
- Coś jest nie tak z Clary, nie
sądzisz?
- Iz ona jest tydzień po porodzie,
więc ma prawo być zmęczona. Dodatkowo opieka nad nimi nie jest
łatwa, ale masz rację coś jest nie tak. Z dziećmi przebywa jak
musi, nie uśmiecha się ostatnio, a nasz dzisiejszy pocałunek
był... inny niż zwykle
- Mam wrażenie, że ma lekką
depresję poporodową. Pogadam jeszcze z odpowiednimi osobami. Jeśli
jest tak jak mówię to nie jest dobrze. Będzie trzeba zacząć
działać jak najszybciej by depresja się nie pogłębiła –
odparła czarnowłosa
- Dobrze. Choć ja dalej uważam, że
to po prostu zmęczenie, ale zapytać nie zaszkodzi.
- Okej. Idę się szykować i wpadnę
o 15 zająć się dziećmi i je przygotować z Jonathanem.
- Byłbym wdzięczny. Muszę jeszcze
iść sprawdzić czy aby na pewno o niczym nie zapomniałem i czy
miejsce jest już gotowe – rzuciłem wychodząc z sypialni dzieci
a wchodząc do naszej.
Spojrzałem na śpiącą już, jak
mniemam, żonę. Włosy układały się w piękną aureolę a na
twarzy widniał spokój. Jednak nie widziałem już delikatnego
cienia uśmiechu, ale wory pod oczami. Była na prawdę zmęczona.
Gdybym tylko wiedział wcześniej, że
to zmęczenie to nic w porównaniu do tego co nas spotka nawet bym na
to nie zwrócił uwagi...
Jest druga księga ! jej <3 świetne te rozdziały ! nie mogę sie doczekać następnego ;)
OdpowiedzUsuńDziękuje, ale za pomysły na następne (które de facto wypisuje w notesie) to mnie chyba zabijecie ;d
UsuńCudo czekam na next ❤❤
OdpowiedzUsuńDziękuję :*
Usuń"- Wielkie dupsko? Chyba mówisz o sobie. Mój tyłeczek to majstersztyk w najczystszej postaci, ale zarezerwowany tylko dla Clary, więc nie podotykasz Iz" HAHHAHA PADŁAM XDXD Teksty Jace'a są BOSKIE :D Współczuję Clary. Naprawdę jej trudno. Mam nadzieję, że nic jednak się jej nie stanie fizycznie lub psychicznie.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i życzę weny!
A wszystkiego dowiesz się już w najbliższym rozdziale! Jeśli go napiszę ;d
UsuńDziękuję! A Ty bierz się do roboty i też pisz Księge II
Oczywiście ;**
UsuńPS. Mam zaszczyt nominować cię do nagrody LBA, ale tym razem prosiłabym o wypisanie 11 faktów o sobie ;**
Usuń(Więcej:http://the-mortal-instruments-the-otherstory.blogspot.fi/2016/05/lba2.html)
Rozdział cudny❤❤ czekam na next i życzę weny!!
OdpowiedzUsuńDziękuje :*
UsuńJestem ciekawa co się stanie dalej. PROSZĘ!!! Chce szybkiego nexta. <3
OdpowiedzUsuńZa dalsze pomysły to mnie zabijecie :>
Usuń