~Oczami Kakabela (Demona)~
- Wytłumaczcie mi idioci jakim
cudem ONA jeszcze żyje?! Żaden z demonów nie powinien dopuścić
do narodzin tych bachorów! - unosił się Asmodeusz ciągnąc za
końcówki własnych włosów, oraz spoglądając na nas, grupkę
najsilniejszych dwudziestu dwóch demonów którymi dysponuje, z
pogardą. Za to odbierze życie przynajmniej połowie z nas
- Panie.. To nie nasza wina.
Dziewczyna była pilnie strzeżona i nie chodziła na żadne wyprawy
– odezwał się Ananel spuściwszy głowę w dół by nie widzeć
wściekłego Władcy
- Nie jestem od tego by Was uczyć
jak zabijać, ale zaprezentuje to – wypowiedziawszy ostatnie słowa
znalazł się tuż przy Ananelu, którego serce już trzymał w
dłoni. Ciało demona opadło na ziemię wydając przy tym dość
głośny dźwięk – Czego się nauczyliście teraz, Feneksie?
- Cóż.. - przerwał przełykając
głośno ślinę po czym kontynuował – Myślę, że chodziło Ci
Władco o to byśmy działali szybko, ale zarazem mądrze.
Najważniejsze jest byśmy zrobili to co rozkażesz
- Dobrze. Jak powinniście naprawić
swój wcześniejszy błąd, Puzjelu?
- Przyczaić się koło ich
Instytutu by zaatakować gdy Fairchild będzie wychodziła z dziećmi
- Zła odpowiedź. Natychmiast by
was wykryli. Są młodzi, ale nie głupi – wywarczał Asmodeusz
odrywając głowę upadłego anioła – Twoja moc była ogromna,
ale rozum niewiele większy od ziarenka piasku. Może Ty coś
doradzisz Zhsmaelu, jesteś
przecież dobry w odseparowywaniu męża od żony i odwrotnie
prawda?
- Oczywiście
Panie. Uważam, że powinniśmy wysłać jakiegoś nefilim, który
owinie wokół palca odpowiednie osoby by potem móc wykonać to
czego nam się nie udało, oczywiście powinno to się odbyć poza
Instytutem byśmy mogli być niedaleko w razie problemów.
- Świetny
pomysł. Jestem pod wrażeniem. Kakabel zostań tutaj, reszty nie
chce widzieć na oczy!
Demony
pośpiesznie wstawały ze swoich miejsc i wychodziły z głównej
sali, w której najczęściej przebywał Asmodeusz. Wiecznie panował
tu mrok, a pokój skąpany był w meblach koloru czerni i czerwieni.
Pozostałem tam gdzie siedziałem i spoglądałem uważnym wzrokiem
na Władcę Piekieł. Był bardzo zdenerwowany, nie jest mu na ręke,
że ulubienica aniołów Clarissa Fairchild córka Morgensterna i
żona Herondale'a urodziła bliźnięta z magiczną mocą. Dodatkowo
nie mamy pojęcia co to za moc dlatego musimy je zgładzić zanim one
zrobią to z nami.
- Kakabelu
musisz coś dla mnie zrobić – odezwał się po długiej ciszy
Asmodeusz
- Co
tylko zapragniesz Królu – odparłem patrząc na swoje długie i
czarne jak noc pazury
- Zabijesz
Kumtaela. Gdy to zrobisz znajdziesz Lilith, zabierzesz ją na
ziemię, a potem znajdziesz głupią nefilim, którą ta nierządnica
zawładnie. Nie zawiedź mnie moja prawa ręko
- Nie
śmiał bym. Jeśli pozwolisz zabiorę się od razu do pracy –
odpowiedziałem wstając ze swojego miejsca i bacznym wzrokiem
mierząc Wielkiego Demona
- Oczywiście
idź.
Natychmiast
ruszyłem w stronę wyjścia. Po drodze spotkałem kilku demonów
niższych rangą w Piekle ode mnie, więc wypytałem ich o Kumtaela.
Dowiedziałem się, że jest w sali leczniczej. Biedaczkowi musiało
się coś stać podczas naszych wypadów na Ziemię. Szybkim krokiem
dotarłem na miejsce i mocno popchnąłem drzwi od pomieszczenia. Na
jednym z łóżek siedział ten kogo szukałem wyjmujący coś ze
swoich ran. Oparłem się o ścianę po czym odezwałem dosadnym
tonem
- I
znowu się spotykamy, przyjacielu
- Przyjacielu?
Chyba sobie ze mnie kpisz. Dobrze wiem czemu tu jesteś –
wymruczał ledwo słyszalnie Kumtael
- Tak?
Więc czemu tu jestem?
- Asmodeusz
kazał Ci mnie zabić, ale czy podał przyczynę? - odparł
swobodnie
- Nie
musiał. Musi mieć dobry powód by chcieć zabić jednego z tak
dobrze władających mocą chorób demonów – odpowiedziałem
groźniejszym tonem. Muszę zakończyć to jak najszybciej
- Chce
mnie zabić bo dowiedziałem się czegoś od naszej demonicznej
wyroczni Kitsune
- Niby
czego się mogłeś dowiedzieć? Nie wszystko to co widzi ta
szkarłatnowłosa demonka się sprawdza
- Kitsune
zobaczyła przyszłość Asmodeusza. Widziała j-aa-ak – wydukał
nim wyrwałem mu język by chwilę potem oderwać głowę z pomocą
moich pazurów. Nikt nie ma prawa dowiadywać się o przyszłości
Władcy Piekieł prócz samej wyroczni i Pana.
Jedną
rzecz już mogę skreślic z mojej listy zajęć na dzisiaj. Teraz
czas iść do Lilith i namówić ją by zawładnęła ciałem jakiejś
nocnej łowczyni, a następnie owinęła wokół palca Jace'a
Herondale'a. On jest najbardziej podatny na wdzięki kobiet niż
Clarissa na mężczyzn. Ona nie jest aż tak głupia, ale czemu by
nie spróbować?
~Oczami
Jocelyn~
Po
śmierci znalazłam się tutaj. W niebie. Dosłownie w nim, wśród
aniołów mimo, że sama się nim nie stałam. Jest tutaj kilka
zasłużonych osób, ważnych dla Razjela jak Jonathan. Dobrze
myślicie chodzi o Jonathana pierwszego nocnego łowcę. Właśnie w
tym momencie odbywała się narada dotycząca Clary i Jace'a, a
właściwie nie tyle ich co ich nowonarodzonych dzieci. Jest to czas
zarówno do świętowania jak i smutku ze względu na to ile te
niemowlęcia mają już wrogów na start. Jednego jestem pewna.
Wyrosną na wspaniałych wojowników tak jak ich rodzice, a oni zaś
zadbają by Elenie i Tobiasowi nic się nie stało.
- To
jest dla nas bardzo wyjątkowa chwila. Po tylu tysiącach lat
narodziły się dzieci z tak wielką zawartością anielskiej krwi w
sobie, że można by rzec, że są w trzech czwartych aniołami
zesłanymi na ziemię. Naszym zadaniem jest zadbać by im, a także
Clarissie i Jace'owi nie stało się nic przez ataki ze strony
Asmodeusza. Bowiem to oni są kluczem do jego upadku – przemówił
Gabriel
- Do
tej pory nie ingerowaliśmy zbytnio w sprawy nefilim, więc uważam
jako ich stwórca nie powinniśmy w dalszym ciągu mieszać się w
to co się tam dzieje – odparł jak zwykle poważny Razjel. Na
codzień nie jest taki oziębły, ale nie powinien odwracać się od
swoich żyjących dzieci
- Nie
zgadzam się! Są prawie naszymi potomkami, które posiadają
magiczne moce. Musimy ingerować! - uniósł się Zafkiel
- Zafkielu,
uspokój się. Na razie nie decydujemy o ingerencji. Zagłosujemy
pod koniec narady. Istnieje dziewięć chórów, głosuje każdy z
przedstawicieli co daje nam dziewięć głosów. Nie ma mowy o
jakimkolwiek remisie, więc albo wmieszamy się w sprawy nefilim,
albo nie. Wszystko leży w naszych rękach – powiedział
spokojnym, oraz opanowanym tonem Metatron
- Najpierw
omówmy kwestię jak możemy im pomóc, a następnie przejdziemy do
głosowania – warknął zniecierpliwiony już Gabriel
- Chyba
niektórzy się ze mną niezgodzą, ale uważam, że powinniśmy
wysłać kogoś z jednego z dziewięciu chórów w odpowiednim
czasie – rzucił Zadkiel czym wywołał burzę wśród aniołów
- Co?!
Nie możemy! - oburzył się jeden z Serafinów (anioły
światła,miłości i ognia)
- To
niebezpiecznie! - podniósł głos starszy cherubin Razjel
- A
co gdy jeden z demonów wyssie anioła z krwi? To będzie miało
katastrofalne skutki! - wrzasnął jeden z książąt
- SPOKÓJ!
- wykrzyczał Gabriel a przez niebo przemknęło kilka błyskawic –
Zadkiel ma rację, trzeba będzie kogoś wysłać, ale nie może być
on aniołem w całości. Proponuję wysłać Jocelyn z domu
Fairchild. Będzie zarówno na bieżąco w sprawie, jak i
zaangażowana uczuciowo dzięki czemu obroni córkę z mężem i jej
dziećmi. Dodatkowo ma w sobie krew anioła przez którą możemy
rozbudzić w niej trochę naszych mocy. Oczywiście jeśli się
zgadzasz Nefilim
- Oczywiście
archaniele. Nawet nie wiesz jaką by mi to sprawiło radość –
odpowiedziałam grzecznie. Z Gabrielem nie da się nie lubić.
Zawsze jest taki ciepły i życzliwy dla każdego. Jestem mu
wdzięczna za to, że zaproponował bym to właśnie ja pomogła
córce.
- Dobrze,
więc głosujemy. Zapiszcie na kartkach czy według was powinniśmy
zesłać Jocelyn Fairchild w odpowiednim czasie na ziemię czy
jednak ingerowanie w to co dzieje się na dole jest nieodpowiednie.
Napiszcie tak lub nie.
Salę
obrad opanowała cisza i spokój. Każdy z dziewięciu chorów
omawiał kwestię pomiędzy sobą, aby przedstawiciel mógł
zadecydować. Gdy nadeszła ta chwila byłam mocno zdenerwowana. Co
jeśli nie będe mogła wrócić na ziemię? Narobili mi nadziei i
teraz nie wiem co pocznę gdy zdecydują inaczej. Anioły podnieśli
kartki. Zaczęłam spoglądać kolejno na anioły, a następnie na to
co napisały.
Archanioł
Metatron – przedstawiciel Serafinów – TAK
Archanioł
Razjel – przedstawiciel Cherubinów – NIE
Archanioł
Zafkiel – przedstawiciel Tronów – TAK
Archanioł
Zadkiel – przedstawiciel Dominacji – TAK
Archanioł
Rafał – przedstawiciel Cnót - NIE
Archanioł
Kamael – przedstawiciel Władz - NIE
Archanioł
Haniel – przedstawiciel Książąt - NIE
Archanioł
Michał – przedstawiciel Archaniołów - TAK
Archanioł
Gabriel – przedstawiciel Aniołów – TAK
Gdy
dotarłam do ostatniej kartki oniemiałam. Przegłosowane jednym
jedynym głosem. Wrócę na ziemię, do mojej córki, do Luke'a, do
moich wnuków...
Prolog miał być w poniedziałek wiem to, ale możecie podziękować mojej solidarności z klasą bo gdyby nie ona nie wyszłabym wcześniej i nie napisała tego dla was! Od poniedziałku jedziemy normalnie z rozdziałami a ja będę pisać je na BIEŻĄCO!
Aaaaa kocham cię! Prolog wyszedł cudownie! Już nie mogę się doczekać pierwszego rozdziału drugiej księgi!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! Czekam z niecierpliwością na nową notkę ;DD
OdpowiedzUsuńHehe miło mi :*
UsuńCudo czekam na pierwszy rozdział ❤❤
OdpowiedzUsuńDziękuje :*
UsuńJeeeej! Dawaj rozdział! Bedzie się działo! :-)
OdpowiedzUsuńCzekam!
- Niecierpliwa J. :-)
Jak zawsze niecierpliwa ;)
UsuńSuper! Jocelyn wraca:D
OdpowiedzUsuńCzekam na next;) Pozdrawiam:*
Narazie nie wraca tak szybko ;/
UsuńProlog wyszedł ci świetny :) nie moge doczekać się pierwszego rozdziału :)
OdpowiedzUsuńDziękuję Ruda :*
UsuńByły 3 pomysły na prolog :D
Prolog genialny! Czekam co będzie dalej i weny życzę :-)
OdpowiedzUsuńMam zaszczyt nominować twojego bloga do LBA! ;)
OdpowiedzUsuńWięcej na:
http://all-the-legends-are-true.blogspot.com/2016/05/lba-1.html
Pozdrawiam <3