piątek, 29 kwietnia 2016

Prolog Księgi II

~Oczami Kakabela (Demona)~

- Wytłumaczcie mi idioci jakim cudem ONA jeszcze żyje?! Żaden z demonów nie powinien dopuścić do narodzin tych bachorów! - unosił się Asmodeusz ciągnąc za końcówki własnych włosów, oraz spoglądając na nas, grupkę najsilniejszych dwudziestu dwóch demonów którymi dysponuje, z pogardą. Za to odbierze życie przynajmniej połowie z nas
- Panie.. To nie nasza wina. Dziewczyna była pilnie strzeżona i nie chodziła na żadne wyprawy – odezwał się Ananel spuściwszy głowę w dół by nie widzeć wściekłego Władcy
- Nie jestem od tego by Was uczyć jak zabijać, ale zaprezentuje to – wypowiedziawszy ostatnie słowa znalazł się tuż przy Ananelu, którego serce już trzymał w dłoni. Ciało demona opadło na ziemię wydając przy tym dość głośny dźwięk – Czego się nauczyliście teraz, Feneksie?
- Cóż.. - przerwał przełykając głośno ślinę po czym kontynuował – Myślę, że chodziło Ci Władco o to byśmy działali szybko, ale zarazem mądrze. Najważniejsze jest byśmy zrobili to co rozkażesz
- Dobrze. Jak powinniście naprawić swój wcześniejszy błąd, Puzjelu?
- Przyczaić się koło ich Instytutu by zaatakować gdy Fairchild będzie wychodziła z dziećmi
- Zła odpowiedź. Natychmiast by was wykryli. Są młodzi, ale nie głupi – wywarczał Asmodeusz odrywając głowę upadłego anioła – Twoja moc była ogromna, ale rozum niewiele większy od ziarenka piasku. Może Ty coś doradzisz Zhsmaelu, jesteś przecież dobry w odseparowywaniu męża od żony i odwrotnie prawda?
- Oczywiście Panie. Uważam, że powinniśmy wysłać jakiegoś nefilim, który owinie wokół palca odpowiednie osoby by potem móc wykonać to czego nam się nie udało, oczywiście powinno to się odbyć poza Instytutem byśmy mogli być niedaleko w razie problemów.
- Świetny pomysł. Jestem pod wrażeniem. Kakabel zostań tutaj, reszty nie chce widzieć na oczy!

Demony pośpiesznie wstawały ze swoich miejsc i wychodziły z głównej sali, w której najczęściej przebywał Asmodeusz. Wiecznie panował tu mrok, a pokój skąpany był w meblach koloru czerni i czerwieni. Pozostałem tam gdzie siedziałem i spoglądałem uważnym wzrokiem na Władcę Piekieł. Był bardzo zdenerwowany, nie jest mu na ręke, że ulubienica aniołów Clarissa Fairchild córka Morgensterna i żona Herondale'a urodziła bliźnięta z magiczną mocą. Dodatkowo nie mamy pojęcia co to za moc dlatego musimy je zgładzić zanim one zrobią to z nami.

- Kakabelu musisz coś dla mnie zrobić – odezwał się po długiej ciszy Asmodeusz
- Co tylko zapragniesz Królu – odparłem patrząc na swoje długie i czarne jak noc pazury
- Zabijesz Kumtaela. Gdy to zrobisz znajdziesz Lilith, zabierzesz ją na ziemię, a potem znajdziesz głupią nefilim, którą ta nierządnica zawładnie. Nie zawiedź mnie moja prawa ręko
- Nie śmiał bym. Jeśli pozwolisz zabiorę się od razu do pracy – odpowiedziałem wstając ze swojego miejsca i bacznym wzrokiem mierząc Wielkiego Demona
- Oczywiście idź.

Natychmiast ruszyłem w stronę wyjścia. Po drodze spotkałem kilku demonów niższych rangą w Piekle ode mnie, więc wypytałem ich o Kumtaela. Dowiedziałem się, że jest w sali leczniczej. Biedaczkowi musiało się coś stać podczas naszych wypadów na Ziemię. Szybkim krokiem dotarłem na miejsce i mocno popchnąłem drzwi od pomieszczenia. Na jednym z łóżek siedział ten kogo szukałem wyjmujący coś ze swoich ran. Oparłem się o ścianę po czym odezwałem dosadnym tonem

- I znowu się spotykamy, przyjacielu
- Przyjacielu? Chyba sobie ze mnie kpisz. Dobrze wiem czemu tu jesteś – wymruczał ledwo słyszalnie Kumtael
- Tak? Więc czemu tu jestem?
- Asmodeusz kazał Ci mnie zabić, ale czy podał przyczynę? - odparł swobodnie
- Nie musiał. Musi mieć dobry powód by chcieć zabić jednego z tak dobrze władających mocą chorób demonów – odpowiedziałem groźniejszym tonem. Muszę zakończyć to jak najszybciej
- Chce mnie zabić bo dowiedziałem się czegoś od naszej demonicznej wyroczni Kitsune
- Niby czego się mogłeś dowiedzieć? Nie wszystko to co widzi ta szkarłatnowłosa demonka się sprawdza
- Kitsune zobaczyła przyszłość Asmodeusza. Widziała j-aa-ak – wydukał nim wyrwałem mu język by chwilę potem oderwać głowę z pomocą moich pazurów. Nikt nie ma prawa dowiadywać się o przyszłości Władcy Piekieł prócz samej wyroczni i Pana.

Jedną rzecz już mogę skreślic z mojej listy zajęć na dzisiaj. Teraz czas iść do Lilith i namówić ją by zawładnęła ciałem jakiejś nocnej łowczyni, a następnie owinęła wokół palca Jace'a Herondale'a. On jest najbardziej podatny na wdzięki kobiet niż Clarissa na mężczyzn. Ona nie jest aż tak głupia, ale czemu by nie spróbować?


~Oczami Jocelyn~

Po śmierci znalazłam się tutaj. W niebie. Dosłownie w nim, wśród aniołów mimo, że sama się nim nie stałam. Jest tutaj kilka zasłużonych osób, ważnych dla Razjela jak Jonathan. Dobrze myślicie chodzi o Jonathana pierwszego nocnego łowcę. Właśnie w tym momencie odbywała się narada dotycząca Clary i Jace'a, a właściwie nie tyle ich co ich nowonarodzonych dzieci. Jest to czas zarówno do świętowania jak i smutku ze względu na to ile te niemowlęcia mają już wrogów na start. Jednego jestem pewna. Wyrosną na wspaniałych wojowników tak jak ich rodzice, a oni zaś zadbają by Elenie i Tobiasowi nic się nie stało.

- To jest dla nas bardzo wyjątkowa chwila. Po tylu tysiącach lat narodziły się dzieci z tak wielką zawartością anielskiej krwi w sobie, że można by rzec, że są w trzech czwartych aniołami zesłanymi na ziemię. Naszym zadaniem jest zadbać by im, a także Clarissie i Jace'owi nie stało się nic przez ataki ze strony Asmodeusza. Bowiem to oni są kluczem do jego upadku – przemówił Gabriel
- Do tej pory nie ingerowaliśmy zbytnio w sprawy nefilim, więc uważam jako ich stwórca nie powinniśmy w dalszym ciągu mieszać się w to co się tam dzieje – odparł jak zwykle poważny Razjel. Na codzień nie jest taki oziębły, ale nie powinien odwracać się od swoich żyjących dzieci
- Nie zgadzam się! Są prawie naszymi potomkami, które posiadają magiczne moce. Musimy ingerować! - uniósł się Zafkiel
- Zafkielu, uspokój się. Na razie nie decydujemy o ingerencji. Zagłosujemy pod koniec narady. Istnieje dziewięć chórów, głosuje każdy z przedstawicieli co daje nam dziewięć głosów. Nie ma mowy o jakimkolwiek remisie, więc albo wmieszamy się w sprawy nefilim, albo nie. Wszystko leży w naszych rękach – powiedział spokojnym, oraz opanowanym tonem Metatron
- Najpierw omówmy kwestię jak możemy im pomóc, a następnie przejdziemy do głosowania – warknął zniecierpliwiony już Gabriel
- Chyba niektórzy się ze mną niezgodzą, ale uważam, że powinniśmy wysłać kogoś z jednego z dziewięciu chórów w odpowiednim czasie – rzucił Zadkiel czym wywołał burzę wśród aniołów
- Co?! Nie możemy! - oburzył się jeden z Serafinów (anioły światła,miłości i ognia)
- To niebezpiecznie! - podniósł głos starszy cherubin Razjel
- A co gdy jeden z demonów wyssie anioła z krwi? To będzie miało katastrofalne skutki! - wrzasnął jeden z książąt
- SPOKÓJ! - wykrzyczał Gabriel a przez niebo przemknęło kilka błyskawic – Zadkiel ma rację, trzeba będzie kogoś wysłać, ale nie może być on aniołem w całości. Proponuję wysłać Jocelyn z domu Fairchild. Będzie zarówno na bieżąco w sprawie, jak i zaangażowana uczuciowo dzięki czemu obroni córkę z mężem i jej dziećmi. Dodatkowo ma w sobie krew anioła przez którą możemy rozbudzić w niej trochę naszych mocy. Oczywiście jeśli się zgadzasz Nefilim
- Oczywiście archaniele. Nawet nie wiesz jaką by mi to sprawiło radość – odpowiedziałam grzecznie. Z Gabrielem nie da się nie lubić. Zawsze jest taki ciepły i życzliwy dla każdego. Jestem mu wdzięczna za to, że zaproponował bym to właśnie ja pomogła córce.
- Dobrze, więc głosujemy. Zapiszcie na kartkach czy według was powinniśmy zesłać Jocelyn Fairchild w odpowiednim czasie na ziemię czy jednak ingerowanie w to co dzieje się na dole jest nieodpowiednie. Napiszcie tak lub nie.

Salę obrad opanowała cisza i spokój. Każdy z dziewięciu chorów omawiał kwestię pomiędzy sobą, aby przedstawiciel mógł zadecydować. Gdy nadeszła ta chwila byłam mocno zdenerwowana. Co jeśli nie będe mogła wrócić na ziemię? Narobili mi nadziei i teraz nie wiem co pocznę gdy zdecydują inaczej. Anioły podnieśli kartki. Zaczęłam spoglądać kolejno na anioły, a następnie na to co napisały.
Archanioł Metatron – przedstawiciel Serafinów – TAK
Archanioł Razjel – przedstawiciel Cherubinów – NIE
Archanioł Zafkiel – przedstawiciel Tronów – TAK
Archanioł Zadkiel – przedstawiciel Dominacji – TAK
Archanioł Rafał – przedstawiciel Cnót - NIE
Archanioł Kamael – przedstawiciel Władz - NIE
Archanioł Haniel – przedstawiciel Książąt - NIE
Archanioł Michał – przedstawiciel Archaniołów - TAK
Archanioł Gabriel – przedstawiciel Aniołów – TAK


Gdy dotarłam do ostatniej kartki oniemiałam. Przegłosowane jednym jedynym głosem. Wrócę na ziemię, do mojej córki, do Luke'a, do moich wnuków...


Prolog miał być w poniedziałek wiem to, ale możecie podziękować mojej solidarności z klasą bo gdyby nie ona nie wyszłabym wcześniej i nie napisała tego dla was! Od poniedziałku jedziemy normalnie z rozdziałami a ja będę pisać je na BIEŻĄCO!

12 komentarzy:

  1. Aaaaa kocham cię! Prolog wyszedł cudownie! Już nie mogę się doczekać pierwszego rozdziału drugiej księgi!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! Czekam z niecierpliwością na nową notkę ;DD

    OdpowiedzUsuń
  2. Cudo czekam na pierwszy rozdział ❤❤

    OdpowiedzUsuń
  3. Jeeeej! Dawaj rozdział! Bedzie się działo! :-)
    Czekam!
    - Niecierpliwa J. :-)

    OdpowiedzUsuń
  4. Super! Jocelyn wraca:D

    Czekam na next;) Pozdrawiam:*

    OdpowiedzUsuń
  5. Prolog wyszedł ci świetny :) nie moge doczekać się pierwszego rozdziału :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Prolog genialny! Czekam co będzie dalej i weny życzę :-)

    OdpowiedzUsuń
  7. Mam zaszczyt nominować twojego bloga do LBA! ;)
    Więcej na:
    http://all-the-legends-are-true.blogspot.com/2016/05/lba-1.html

    Pozdrawiam <3

    OdpowiedzUsuń