czwartek, 18 lutego 2016

Rozdział 5 - grom spadał z jasnego nieba

~Oczami Aleca~

Usłyszałem przeraźliwy krzyk, odwróciłem się i zobaczyłem padającą na ziemie Izzy. Przy niej stał demon, gdy tylko z Jacem powaliliśmy naszego wroga atakującego nas, rzuciliśmy się w stronę siostry. Blondyn walczył z demonem a ja ile sił w nogach podbiegłem i złapałem ją w ramiona. Otworzyły się drzwi z hukiem i wyszła Clary. Podbiegła do nas i złapała Iz za ręke.

- O Boże – szepnęła. Jej słowa nie pomagały
- Musimy ją szybko zabrać do Instytutu. Clary weź ją, Jace Ci pomoże ja zadzwonie do Magnusa. Kiwnęła głową na znak, że zrozumiała.

Wyciągam telefon i wybieram numer. Jeden sygnał, drugi sygnał ... ODBIERZ KURWA mówię groźnie na co ruda się spojrzała na mnie. Trzeci... odebrał.

- Hej groszku pachnący – mruknął zalotnie, lubię kiedy mnie tak nazywa, ale nie ma na to czasu!
- Magnus...Iz...Demony...Szybko do Instytutu – powiedziałem i Magnus się rozłączył
- Co z nią? - Clary spojrzała na mnie,Jace brał czarnowłosą na ręce i zaczął biec
- Alec..możemy nie byc wystarczająco szybcy by ją donieść.. ona może – urwała. NIE NIE NIE, musimy zdążyć.

Oboje rzuciliśmy się do biegu, Jace był z nas najszybszy i dotarł chwilę przed nami. Wbiegłem z ognistowłosą i udaliśmy się na izbe chorych. Drzwi były zamknięte a blondyn czekał na nas przed salą.

- Magnus już tam jest.. - wyczułem w nim strach. Sam się martwie. Ona nie zasługuje na śmierć..nikt z nas nie zasługuje.
- Alec, Jace.. - zaczęła Clary, spojrzeliśmy na nią pytająco. Utkwiła wzrok w swoje buty
- Aniele .. - Jace potrafił być bardzo czuły w stosunku do niej, podszedł i przytulił ją. Objęła go mocniej i schowała twarz w jego piersi
- Sebastian.On.Był.W.Pandemonium – wydukała przez szloch. Spojrzeliśmy z Jace'm porozumiewawczo
- Przecież go zabiłaś. On nie żyje – powiedziałem z delikatnością
- WIEM CO WIDZIAŁAM! - krzyknęła i odepchnęła ukochanego
- Jeśli to prawda mamy prawdziwe kłopoty. Większe od kłopotami z naszą matką, która nas udusi gołymi rękami za to co się dzieje z Iz.. - mruknąłem niepewnie

~Oczami Clary~

Na Razjela czekamy już od ponad 2 godzin i dalej nie wiemy co z Isabelle. Dwójka parabatai siedziała razem i trzymali się za ręce. Jest to gest miłości. Braterskiej i parabatai. Chciałabym być z kimś połączona jak Ci dwoje. Czekaliśmy tak jeszcze z 15 minut aż w końcu Magnus wyszedł z sali z grymasem smutku i przygnębienia.
O nie.
Ona nie mogła...umrzeć
Podszedł do Aleca złapał za ręce i spojrzał w jego pełne zmartwienia o siostrę oczy

- Alec, zrobiłem wszystko co w mojej mocy – zaczął a po chwili kontynuował – musimy czekać, ale nie obiecuje że ona się obudzi. Musimy powiadomić waszych rodziców.
- Cooo??? - zapytał Alec po czym padł na kolana i zobaczyłam coś czego nigdy wcześniej u niego nie widziałam. On..płakał? Magnus kucnął po czym przytulił chłopaka
- Już to zrobiłem, Maryse powinna tu być jeszcze dziś a Robert niewiadomo ma obowiązki w Alicante – powiedział Jace podchodząc do mnie i obejmując w talii.
- Możemy do niej wejść? - wyszeptał czarnowłosy
- Tak – odpowiedział czarownik z troską w głosie i zaprowadził chłopaka do Izzy

Byłam zdruzgotana. Ona musi się obudzić! Łzy zaczęły napływać mi do oczu a potem spłynęły po policzkach. Jace zauważył to i objął mocniej

- Ona się obudzi. Jest silna – powiedział gładząc ręką po moich włosach
- Wiem, kiedy to zrobi chce by została moją parabatai tylko potrzebuje jeszcze jej zgody – uśmiechnęłam się smutno

~3 dni później~

- Co z nią? - zapytał Robert

- Dalej się nie budzi – powiedziała spokojnie Maryse po czym podniosła oczy na niego. Widać było w nich strach,zmartwienie i nawet miłość
- Zrobi to, jestem pewna po prostu potrzebuje czasu – powiedziałam trzymając ją za lewą ręke i ściskając. Ciekawe czy ona to czuje.
- Powiedział ktoś to Simonowi? - zapytał pan Lightwood
- Nie ma co go martwić bo i tak nie może tu przyjechać – wyszeptał Alec tuląc się do Magnusa

Wszyscy nad nią czuwamy, nie chcemy by obudziła się i zauważyła, że jest sama. Wszyscy się martwimy. Czemu to trwa tak długo?

~7 dni później~

~Oczami Jace'a~

Czarnowłosa dalej się nie budzi. Nie mamy pojęcia ile to jeszcze potrwa, ale musimy nad nią czuwać. Teraz była kolej moja i Clary. Siedzieliśmy razem po przeciwnych stronach trzymając Iz za ręce.

- Kochanie może się prześpisz? Dawno nie spałaś... - przestała patrzeć na przyjaciółkę i uniosła oczy ku mnie. Mogłem zatracić się w zieleni jej oczu
- Nie chcę, zostanę przy niej – powiedziała i znowu skierowała wzrok na Izzy

Siedzieliśmy tak jeszcze godzinę? Dwie? Sam już nie wiem straciłem poczucie czasu. Wyrwało mnie szturchnięcie Clary

- Patrz! Ona się budzi – skierowałem wzrok na siostrę, jej oczy pod powiekami zaczęły się ruszać. Otworzyła je
- Co się stało? - wydukała a rudowłosa się zerwała i ją przytuliła
- Leżałaś nieprzytomna tydzień Iz
- COO?! - niemożliwe kontynuowała
- Maaaaaaaaaaaaaaaaaaaagnus!! - krzyknąłem, wiedziałem że mnie usłyszy bo każdy znajdował się niedaleko izby na wszelki wypadek
- Co się tak drzesz jakby grom spadał z jasnego nieba? - zatrzymał się i spojrzał na Izzy. Po chwili paraliżu zerwał się i zaczął ją badać
- Wszystko w porządku, ale nie wszystko się do końca wygoiło, musisz leżeć – powiedział po około 10 minutach.

Nagle do sali wbiegli Alec,Maryse i Robert. Wszyscy zaniemówili by po chwili zerwać się i przycisnąć do siebie najbliższą osobe.

- Iz tak się martwiliśmy – powiedziała Maryse
- Już dobrze, żyje – uśmiechnęła się szeroko. Dobrze, że już z nią lepiej
- Isabelle Lightwood – zaczęła Clary – Czy zostaniesz moją parabatai?

Każdy kto był w izbie wyglądał na zszokowanego i patrzał na dwójkę przyjaciółek

- Oczywiście że tak! - krzyknęła zadowolona - chodź muszę Cię przytulić – wyglądały na szczęśliwe. 
Będą najlepszymi parabatai. Po mnie i po Alecu oczywiście uśmiechnąłem się na samą myśl o naszej więzi.
W takim razie niedługo czeka je ceremonia i składanie przysięgi. Ostatnio między mną a Clary nie było najlepiej, więc powinienem zaplanować coś po ceremoni w Alicante. Z zamyśleń wyrwał mnie głos mojej ukochanej.

- Mamy problem – wyszeptała – Sebastian wrócił i chce mnie
- Jak? Jak to? - zapytał z powagą konsul
- Nie wiem, ale to nasze najnowsze i najważniejsze zmartwienie. Nie lekceważmy go – powiedziałem tuląc rudowłosą.


Nie muszę chyba dodawać, że mamy przejebane skoro on wrócił? Na pewno pragnie zemsty. Chce Clary ale jej nie dostanie. Nie należy do niego. Znając jego sztuczki będzie próbował zwrócić na siebie jej uwage.

8 komentarzy:

  1. Prowadzisz pięknego bloga. Oby tak dalej! Nie żałuję, że tu wpadłam. A przy okazji informuję cię, że u mnie rozdział będzie prawdopodobnie jutro, bo dzisiaj już nie zdążę go dokończyć. :*
    Pozdrawiam cię serdecznie i życzę mnóstwa weny !!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W takim razie czekam na Twój rozdział :D
      Pozdrawiam cieplutko :)

      Usuń
  2. Super blog! Juz nie moge doczekac sie nowego rozdzialu!! :*

    OdpowiedzUsuń
  3. BOSKI blog <3 Przepraszam, że dopiero teraz komentuję, bo czytałam już pierwsze rozdziały wcześniej, ale potem zgubiłam tego bloga. Ale już go odnalazłam i nadrobiłam czytanie :** Rozdział MEEEGA <3 CLARY I IZZY SĄ PARABATAI JUPIIII!!! Nie mogę się doczekać nexta!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeszcze nie są, ceremonia będzie w sumie nie pamiętam kiedy bo mam już napisane 14 rozdziałów łącznie żebym o fabule nie zapomniała :) Miło, że blog Ci się podoba :)

      Usuń
  4. Super blog! Cieszę się, że go znalazłam. Z niecierpliwością czekam na ciąg dalszy:)

    Pozdrawiam i życzę weny<3

    PS Zapraszam na mojego bloga. W prawdzie nie jest to fanfiction związane z Darami Anioła, tylko blog głównie o książkach (wiesz, recenzje, zapowiedzi itd.). Ale jeśli Ty bądź ktoś jest zainteresowany to zapraszam;)

    http://ulowczyniksiazek.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. OO chętnie zajrze bo chciałabym znaleźć jakiś nowy tytuł książki dla siebie. Dziękuje i również pozdrawiam :*

      Usuń