poniedziałek, 25 kwietnia 2016

Rozdział 27 - EPILOG Księgi I - Byleby nie był/a rudy/a

~Oczami Jace'a~

Nie mogę się doczekać, aż Clary wreszcie urodzi nasze maleństwo. Jej zachcianki w środku nocy potrafią zdenerwować człowieka. Przynieś to, przynieś tamto, posprzątaj swoje sztylety i inne bzdety tak teraz wygląda moje życie. Na polowanie chodzić nie mogę, więc wieczory spędzam z moją ukochaną, która zazwyczaj chce oglądać romantyczny film by móc zajadać się popcornem zalanym grubą warstwą karmelu. Nigdy nie zrozumiem ciężarnych kobiet.
Jest to już końcówka ostatniego trymestru, a Clary wygląda coraz gorzej a mianowicie zrobiła się bledsza, schudła i dodatkowo jej brzuch jest jak z Nowego Jorku do Afryki.. Mimo to kocham ją ponad życie, oraz próbuje wspierać w tak trudnych dla niej chwilach. Kiedy nie mogę zająć się rudowłosą ze względu na misje czy papierkową robotę w Instytucie zawsze jest przy niej Magnus, Alec, Jonathan, Luke lub Isabelle. Nie zostawiamy jej samej z dwóch względów. Pierwsze mogłaby się źle poczuć i byśmy o tym nawet nie wiedzieli, a po drugie czyha na nas niebezpieczeństwo ze strony Asmodeusza i Tris. Niby dziewczyna tylko, a może aż, odgrażała się Clary aczkolwiek do żadnych czynów nie doszło co może mnie jedynie cieszyć.
Dzisiaj są urodziny Jocelyn, więc całą rodziną postanowiliśmy wybrać się do Alicante w Idrysie na coś na kształt pomnika. Konsul zgodziła się na wybudowanie go na zasługi nocnej łowczyni, dokładnie rzecz ujmując za to, że ukradła i ukrywała kielich przed Valentinem chcąc odebrać sobie nawet życie by ten drań go nie dostał. Wieści te pozwoliły Clary na dobre oderwać się od żałoby, ale o matce nigdy nie zapomni.
Dzień był dość chłodny i wietrzny dlatego nikt z nas nie pozwolił rudowłosej iść gdziekolwiek póki nie ubierze się dość grubo. Założyła czarne grube getry, do tego zielony sweter i kurtkę a na nogach miała czarne kozaki na płaskiej podeszwie, ponieważ stanowczo zabroniłem jej noszenia koturn, szpilek i platform przez wzgląd na jej wygodę i aktualny stan. Mocno trzymająca się mojego ramienia ukochana czekała aż Magnus otworzy bramę. Gdy już to zrobił, a reszta rodziny przeszła już przez nią ona się zatrzymała wpatrując w nią.

- Clary skarbie, wszystko w porządku? Coś Cię boli? - zapytałem troskliwie bojąc się o psychikę rudowłosej.
- Nie, po prostu nie jest to łatwe. Na dodatek wciąż nie mogę zrozumieć co miała na myśli w moim śnie
- Nie martw się tym teraz bo to szkodzi Tobie i dziecku, a chodź do reszty. Spędzimy ten dzień w gronie najważniejszych dla nas osób – odparłem
- Razem? - dodałem
- Razem - Wypowiedziawszy to lekko pociągnęła mnie w stronę portalu, ale natychmiast zwolniła a na jej twarzy pojawił się grymas bólu
- Kochanie?
- To tylko skurcz, już przeszedł. Chodź bo się spóźnimy

Upewniwszy się, że z Clary już lepiej przeszliśmy przez bramę i tuż za rodziną, która na nas czekała, skierowaliśmy się w stronę Jeziora Lynn. Gdy dotarliśmy na miejsce znaleźliśmy tam średniej wielkości pomnik w kształcie obelisku z różowego granitu. Napis na nim głosił "Jocelyn Graymark wcześniej Morgenstern z domu Fairchild za zasługi dla Świata Cieni, niechaj spoczywa wśród naszych przodków".

- Postarali się, pomnik jest piękny – rzekła cichym głosem Maryse
- Masz rację, grawerunek na nim też jest niczego sobie – odparł Jonathan spoglądając na swoją siostrę – Siostrzyczko czy Ty dobrze się czujesz? Jesteś bardzo blada i spięta
- Jest okej, po prostu mam skurcze
- Przyznaj się od kiedy je masz kochanie – powiedziałem stanowczo, a zarazem delikatnie by nie zagęszczać atmosfery
- Od około godziny i coraz częściej – odpowiedziała
- Wracamy do rezydencji, Jace weź Clary na ręce, Jonathan z Isabelle i Lukiem biegnijcie przed nami i przyszykujcie ręczniki, wodę, oraz odpowiednią salę – Rzekła ostro Maryse. Czyżby Clary rodziła?

Na słowa mojej przyszywanej matki wszyscy ruszyli w stronę naszego domu. Gdy przybyliśmy na miejsce zostałem pokierowany do sypialni by położyć tam rudowłosą, a następnie Maryse z Magnusem mnie wyprosili. Stałem pod drzwiami jak słup nie mogąc się ruszyć. Z pokoju dochodziły krzyki mojej ukochanej, cierpiała, a ja nie mogłem nic zrobić i to mnie raniło w środku. Obok mnie stał Luke rozmawiający z Robertem, Jonathan podpierający ściany, oraz Alec otulający mnie swoim ramieniem. Słyszałem tylko wrzaski, a nie to co mówił do mnie parabatai. Nie obchodziło mnie nic innego oprócz zdrowia Clary i naszego dziecka.
Po około 40 minutach krzyki ustały, ale nadal nie mogłem wejść do pomieszczenia. Po jakimś czasie niecierpliwego czekania z mojej strony podszedłem do drzwi i już miałem zapukać gdy nagle wyskoczył zza nich Magnus poprawiający swoją fryzurę jak gdyby nigdy nic. Podszedł bliżej mnie, stanął na przeciwko, oraz zmierzył od góry do dołu

- Wyglądasz okropnie – rzekł Czarownik
- Magnus nie pora na to. Co z Clary? Co z dzieckiem?
- Spokojnie. Clary jest wyczerpana, ale czego można się spodziewać po porodzie? A co do dziecka jest zdrowe, oraz urodziła się wam dziewczynka
- Dz-Dzie-ewczynka? - wyjąkałem
- A co ja nie wyraźnie mówie?!
- Wyraźnie, po prostu szok. Byleby nie była ruda...
- Ruda czy nie ważne, że Twoja – Powiedział a ja już naciskałem klamkę gdy czarownik mnie przed tym powstrzymał gestem
- Chłopiec
- Co chłopiec?
- No urodził się też chłopiec – odparł a ja rozszerzyłem oczy ze zdziwienia – Nasz płomyczek urodził bliźnięta. Dziewczynke i chłopaka
- Bliźnięta?! - krzyknąłem zwracając na siebie uwagę wszystkich na korytarzu
- Noo to teraz nie będziecie mieli za wiele czasu dla siebie przyjacielu – rzekł Jonathan posyłając mi jeden ze swoich aroganckich uśmiechów sugerujących coś
- Jace, czy wszystko okej? Jesteś blady jak ściana – zapytał mój parabatai
- Eh daj mu spokój. Ma bliźniaki to się zdziwił – odparł obojętnie Magnus machając na to dłonią z której wyleciał kolorowy brokat

Wreszcie mogłem spokojnie otworzyć drzwi do sypialni, w której przebywała rudowłosa. Szukałem jej wzrokiem. Leżała na łóżku z dzieckiem w ramionach , a koło niej Izzy całująca dziecko w główkę, a gdzieś w oddali krzątała się Maryse. Piękny widok. Ciekawi mnie kiedy moja siostra będzie miała dzieci, ponieważ o dziwo dobrze wygląda z niemowlakiem na rękach. Podszedłem bliżej łóżka i chwyciłem wolną dłoń ukochanej, a następnie pocałowałem jej czoło.

- Hej, jak się czujesz Clary?
- Zmęczona, ale szczęśliwa – odparła i skierowała dziecko tak by mogło na mnie spojrzeć – patrz to Twój tata malutki
- TAAAK! Mam pierworodnego!!! - krzyknąłem na co oberwałem czymś w głowę od przyszywanej matki – Ałaaa, dobra już się nie dre
- Chcesz go na ręce?
- A mogę? - zapytałem na co żona skinęła głową i ostrożnie podała mi dziecko, a ja najdelikatniej w świecie trzymałem naszą kruszynę w ramionach. Miał zielone oczy po Clary. Byleby nie był rudy..
- Jace, jak go nazwiemy? Mówiłeś, że imię się znajdzie jak już się dziecko urodzi
- Na drugie chce mu dać Stephen, po ojcu, a pierwsze może wymyślisz Ty? - powiedziałem wpatrując się w synka. Teraz już wiem czemu ludzie tak się podniecają takimi niemowlakami. Są urocze po prostu
- Hmmm.. Co sądzisz o Tobiasie?
- Tobias Stephen Herondale. Ładnie brzmi
- Dobrze to teraz Izzy daj mi małą, a weź Tobiasa bo bez dziecka długo nie wysiedzisz – rzuciła Clary na co czarnowłosa pokazała język, ale wykonała życzenie.
- No blondasku wymyśl imię dla dziewczynki. Na drugie chcę by miała Jocelyn a co do pierwszego to nie mam kompletnego pojęcia jakie by do niej pasowało
- Elena Jocelyn Herondale, podoba Ci się?
- Idealne. Kocham Cię aniele – powiedziała rudowłosa, a ja wpatrując się w również szmaragdowe oczy Eleny, takie jak ma jej brat lub mama, odpowiedziałem
- A ja kocham Was i obiecuję was chronić.


To już jest koniec, jesteśmy wolni, możemy już iść...
A tak na poważnie dziękuje Wam za to, że czytacie tego bloga, komentujecie i jesteście ze mną :)
Kto jest chętny by za tydzień przeczytać prolog do Księgi II?! W ogóle ma to sens według was czy lepiej zakończyć szczęściem i wymiotowaniem tęczą? :D
WOW cały rozdział oczami Jace'a to chyba nowość :P

14 komentarzy:

  1. Dawaj drugą księgę, zgloszę to do Clave! ;D
    Przecież jak zakończysz tą księgą, to umrę z ciekawości...
    O co chodzi z Jocelyn? Czego chce Asmodeusz?
    Czekam na księge II ! :-)
    Pozdrawiam <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Bliźniaki jak cudnie <3 nie mogę doczekać się tej drugiej księgi a czytać to ją będę na 100% a nawet i 200% <3
    Życzę weny :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Prolog - na początku książki.
    Epilog - na końcu książki.
    Więc to epilog.
    Taka mała rada na przyszłość

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O Boże zdarza się pomyłka jak pisane na szybko...

      Usuń
  4. Rozdział cudowny <3 A jak nie będzie II księgi to naśle na ciebie Clave! Pozdrawiam i życzę weny :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Co Wy macie z nasyłaniem na mnie Clave? Biedni muszą tyle skarg na mnie odbierać ^.^
      Dziękuję :*

      Usuń
  5. Byłam ciekawa czy będzie chłopak czy dziewczyna. A tu bliźniaki! Zaskoczyłaś mnie i to bardzo.
    Rozdział - genialny.
    A co do Twojego pierwszego pytania - Oczywiście, że chcę prolog Księgi II!!!
    A co do Twojego drugiego pytania - Nawet nie myśl, żeby w takim momencie zakończyć historię, bo naślę na Ciebie Clave za zadawanie głupich i oczywistych pytań!!!!!!
    Pozdrawiam i życzę weny i czekam na next:*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie moje myśli bardzo długo krążyły wokół płci dziecka, ale z okazji tego, że są bliźniaki dodatkowo z dużą zawartością anielskiej krwi będzie mała niespodzianka, ale do tego daleko :D
      Kolejna osoba chce nasłać Clave O Razjelu Kochany ratunku!
      Dziękuje ślicznie i również pozdrawiam cieplutko :*

      Usuń
  6. Ajajjajaj bliźniaki <3 SŁODKIE <3 Jace najlepszy XDXD Koniec księgi I ;(( Musisz więc zacząć księgę II, bo inaczej umrę!!!!!!!!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie no nie umarłabyś... Taki Jace by Cię reanimował i aż miło by było ;)

      Usuń
    2. Oj, ale się rozmarzyłam...<3

      Usuń
  7. Elena, to takie śliczne imię.

    OdpowiedzUsuń