piątek, 25 marca 2016

Rozdział 17 - Ile razy[...]?!

W poniedziałek wieczorem pojawią się 2 rozdziały. Z okazji nadchodzących świąt Wielkiej Nocy życzę Wam moim czytelnikom wszystkiego co najlepsze. Aby towarzyszyła wam rodzinna atmosfera i niczego nie brakowało podczas niedzielnego śniadania. Wesołego jajka :)

~Oczami Simona~

Dziś nadchodzi ten dzień, w któym spotkam się z Isabelle. Ona jeszcze o tym nie wie, ale...
Ja nie wracam. Muszę z nią poważnie porozmawiać. Jak ona to przyjmie? A jak może idioto? Załamie się, zacznie krzyczeć albo nie wiadomo co. Mimo tej powłoki walecznej nefilim jest wrażliwa. Jak ja jej to powiem?


~Oczami Isabelle~

Dzisiaj jest ten dzień. Tak się ciesze! Tyle czekałam aż Simon wróci tutaj, do mnie. Mam ponad jedną godzinę do jego przyjazdu. Przybędzie prosto tutaj do rezydencji Jace'a. Wstałam i poczułam, że mogłabym się unosić ponad ziemią. Wzięłam szybki prysznic, wytarłam się a następnie ubrałam w szlafrok. Delikatnie zakręciłam swoje wysuszone już włosy i wykonałam delikatny makijaż z kreską na oku.
Podeszłam do szafy. W co by się ubrać dzisiaj ? Przeszukiwałam każdy kąt mojej szafy i... znalazłam! Pośpiesznie ubrałam się w to co wyciągnęłam. Stanęłam przed lustrem

- No Iz, ale z Ciebie laska – powiedział Jonathan. Czy on? Niee, na pewno nic nie widział. A nawet jeśli to przecież wiem, że u mnie jest na czym oko zawiesić.
- Wiem o tym, a Ty co tu robisz?
- Tak zajrzałem co u Ciebie. Idę teraz biegać. Do zobaczenia! - pomachał mi na pożegnanie i wyszedł.

Zeszłam na dół do kuchni. Była już tam Clary z Jace'm. Okładała go szmatką do wycierania stołów. Zaśmiałam się po cichu i przysłuchiwałam ich rozmowie podchodząc do stołu i zabierając świeże owoce

- Ile razy Ci mówiłam nie pij z kartonu?! – krzyknęła uderzając go szmatą. Czy nikt tutaj nie jest już normalny?
- Przepraszałem Cię już! Przestań! - zasłaniał się rękoma śmiejąc się w niebogłosy
- Za karę masz posprzątać całą kuchnie po tym jak skończe gotować z Iz – powiedziała podchodząc do lodówki i wyciągając jakieś warzywa i mięso
- Yyyy... Przecież tego syfu co zrobicie w życiu nie posprzątam! - warknął blondyn a ja rzuciłam w niego ogryzkiem jabłka
- Jestem dopiero tutaj ... - luknęłam na zegarek – 7 minut a już zdążyłeś mnie zdenerwować pacanie – powiedziałam i zajęłam się myciem i krojeniem warzyw na naszą zapiekankę. Mmmm... będzie pyszna!
- Do usług moje Panie. A teraz pozwólcie, że ja, ten niezastąpiony przystojniak pójdę na siłownię – podszedł i pocałował Clary tak namiętnie, że aż zakuła mnie zazdrość. Wytrzymam jeszcze trochę. Za chwilę będzie tu mój Simon.
- Błeee... tylko znowu nie obmacujcie się przy stole – powiedziałam
- Odzywa się ta, która nigdy nic takiego nie robiła – odpowiedział Jace odklejając się od mojej przyjaciółki. Nie odezwałam się więcej

Jace wyszedł a my zostałyśmy same. W ciszy zajmowałyśmy się posiłkiem. Clary podsmażała mięsio z pomidorami, a ja zajęłam się podgotowywaniem warzyw i sosem. Miałyśmy zrobić zapiekankę. Gdy każda z nas wykonała poszczególne zadania wyciągłam naczynie żaroodporne i wyłożyłyśmy wszystko do niego. Wstawiłyśmy do piekarnika na jakieś 45 minut. Siedziałyśmy i rozmawiałyśmy o ślubie Clary. Wszystkim zajme się ja. Ustaliłyśmy, że ślub odbędzie się w ostatni dzień maja w ogrodzie rezydencji. W sumie pocałowali się po raz pierwszy w oranżerii, więc to bardzo dobry pomysł pobrać się wśród kwiatów i natury. Podczas rozmowy gdzieś przemknął brat Clary krzycząc do nas hej.
Usłyszałyśmy hałas w salonie, więc szybko się podniosłyśmy i popędziłyśmy w stronę dźwięku.
Rozbłysło fioletowe światło i ujrzałyśmy postać. Wszędzie bym go poznała. Mój Simon. Zmienił się od ostatniego razu kiedy go widziałam. Zrobił się jeszcze przystojniejszy i bardziej muskularny. Mój ukochany nefilim

- Simon! - wykrzyczałam i ze łzami podbiegłam do niego wpajając mu się w usta by poczuł moją radość i tęsknote.
- Izzy jak dobrze Cię widzieć – powiedział gdy się ode mnie oderwał – Clary!
- Hej Simon – uścisnęli się na powitanie i pocałowali w policzek. Nie martwiło mnie to bo jestem pewna, że Simon mnie nie zostawi
- Iz pójdziemy na spacer? - skinęłam głowę i wzięłam kurtkę po czym wyszliśmy z domu.

Przez całą drogę nie rozmawialiśmy ani nie trzymaliśmy się za ręce. Coś się stało? Gdy byliśmy w czymś a'la park usiedliśmy na ławce. Simon spojrzał mi głęboko w oczy

- Musimy o czymś porozmawiać – musnęłam jego wargi swoimi i przez pocałunki wyszeptałam
- Słucham Cię – dalej nie przerywałam pocałunku podczas którego Simon starał się zwrócić moją uwagę. Mówił cały czas Iz, Izzy kochałam gdy tak do mnie mówił. W pewnym momencie mnie odepchnął a ja spojrzałam zdziwiona na niego
- Nie wracam tutaj – powiedział prosto w mostu
- Ale.. jak ... to? - wyszeptałam załamującym głosem
- Nie mam po co tu wracać
- Jak nie masz? A ja? - łzy napływały do moich oczu, ale starałam się je zatrzymać. Czy on mi o czymś nie mówił?
- Isabelle – nigdy się tak do mnie nie zwracał – Mam kogoś innego, a muszę zostać w tamtym Instytucie. To nie ma sensu. Między nami koniec – wstał i odszedł jak gdyby nigdy nic

Zaczęłam płakać. Tyle na niego czekałam a on co?! Ma inną.. W tym momencie mój świat runął jak ta półka przytwierdzona do ściany na którą położyło się zbyt wiele książek i z powodu ciężaru spadła na ziemie. Co teraz zrobię? Muszę być silna.. Podarowałam mu swoją miłość, tyle lat naszego związku tylko bo to by patrzeć jak odchodzi? Nikogo nie było o tej porze. Wyciągnęłam seraficki nóż z kieszeni kurtki i myślałam już tylko o jednym. By sobie ulżyć w cierpieniu..


~Oczami Clary~

Siedziałam sama z Jonathanem i Jace'm od paru godzin. Izzy i Simon dalej nie wracali. Coś było nie tak, czułam to w sercu i w duszy.

- Chłopaki martwię się, że coś im się stało – powiedziałam ściągając ich uwagę z telewizora na mnie
- W Idrisie? Co Ty Clary – oznajmił Jonathan wciąż spoglądając na mnie tymi swoimi zielonymi oczami.
- Pewnie cieszą się sobą na swój sposób skarbie – wyszeptał Jace i mocniej przytulił
- Nie rozumiecie. Czuje to w sercu. Idę ich poszukać, jeśli chcecie to chodźcie a jeśli nie to zostańcie – odpowiedziałam wstając i zakładając kurtkę wiszącą zaraz przy wyjściu
- Ty to się musisz rzucać na wszystko jak gołąb na jedzenie. Ale i tak Cię kocham – Jace z Jonathanem również wstali i zaczęli się ubierać
- Jakiś Ty kochany – powiedziałam całując delikatnie mojego blondyna
- Mnie się nie da nie kochać
- No z pewnością .. - warknął mój brat

Wyszliśmy i się rozdzieliliśmy, w razie czego mamy krzyczeć. Będziemy wszystko lepiej słyszeć bo nałożyliśmy sobie odpowiednią runę i znajdujemy się nie aż tak daleko siebie. Chodziłam już jakiś czas i dalej ani śladu naszych zakochanych. Postanowiłam iść do parku. Przechadzałam się aż w końcu zauważyłam leżącą postać na ławce. Podejdę i zapytam czy wszystko w porządku na wypadek gdyby coś się stało. Podeszłam bliżej i położyłam ręke na ramieniu tej osoby

- Przepraszam, wszystko w porządku? - zapytałam, a po chwili pojęłam, że to Izzy. Zaczęłam nią potrząsać i budzić – Halo! Izzy obudź się! Błagam!! - krzyczałam i wtedy zobaczyłam. Krew.
- Jace!! Jonathan!! Ktokolwiek!!- – krzyczałam i zajęłam się rysowaniem Iratze na nadgarstkach czarnowłosej po których skapywała krew.
- Iz słyszysz mnie? Nie zasypiaj! Słyszysz nie zasypiaj! - krzyczałam do niej i rysowałam kolejne runy uzdrawiające. Rany powoli znikały. Na całe szczęście znalazłam w porę.
- Co się stało? - zapytał Jonathan razem z Jace'm. Mój brat wziął moją parabatai na ręce i niósł w stronę domu
- Nie wiem. Krwawiła z nadgarstków. Chyba je podcięła.. - wyszeptałam, ale dzięki runie chłopaki to usłyszeli
- Musimy ją zabrać do rezydencji, opatrzyć wszystko i umyć przede wszystkim – powiedział Jace łapiąc mnie w talii i obejmując

Coś Ty chciała zrobić Iz?


8 komentarzy:

  1. Mega rozdział mam nadzieję że teraz Izzy będzie z Jonathanem ❤❤

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję i o tym kto zastąpi pustkę Izzy dowiecie się w następnych rozdziałach. Przypominam 2 rodziały w poniedziałek!

      Usuń
  2. Powiem krótko : The Best <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Super rozdział. Mam nadzieję, że Izzy będzie cała. Czekam na nekst. Życzę weny.

    OdpowiedzUsuń
  4. Nigdy nie lubiłam Simona! Działał mi na nerwy od zawsze! Polubiłam go tylko w końcówce MNO, ale i tak go... ygfilngvkjsnfvn!!!!!!!!! Biedna Isabelle, jak mogła to zrobić?! TO moja (jedna z ) ulubiona postać! Mam nadzieję, że tą pustkę w jej sercu, którą stworzył ten kretyn, złamas, drań (Simon), zastąpi Jonathan.
    Rozdział MEGA! Tobie też życzę ciepłych świąt wielkanocnych ;***

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuje ślicznie :* też nie lubię Simona! :D

      Usuń