~Oczami Clary~
Co się ze mną dzieje? Gdzie jestem?
Czy jestem martwa?
Zadaje sobie te pytania od dawna, ale
dalej nie odkryłam sensownej odpowiedzi. Może na prawde nie żyje?
Ale czy tak wygląda niebo? Nie sądze.
Jestem w tej ciemności od bardzo
dawna. Przynajmniej tak myślę, że od dawna. Ostatnie co pamiętam
to grymas zmartwienia na twarzy Sebastiana. Czyżbym była bliżej od
odzyskania brata niż uważam? Możliwe. W końcu mój sen zmienił
scenerie. Pojawiłam się w białej sali. Pewnie znowu zostałam
wezwana przez Ithuriela, ponieważ poznaje ten pokój. Miałam rację.
Anioł już czekał na mnie na środku sali.
- Witaj Clary
- Witaj Ithurielu. Coś się stało,
że znowu się widzimy? - zapytałam unosząc lekko brwi i tworząc
przy tym lekkie zmarszczki na czole
- Powiedziałem, że ześlę Ci
niedługo runę, która uratuje Twojego brata. Za jakiś czas się
wybudzisz. Nie trać zbyt wiele czasu na podchody z nim. Im szybciej
to zrobisz masz większe szanse na efekt zaskoczenia. Masz stelę? -
powaga w jego głosie aż wbija mnie nogami w podłogę
- Tak, mam
W tym momencie strasznie rozbolała
mnie głowa. Anioł zniknął i sala również. Zobaczyłam liczne
linie i zawijasy. Muszę zapamiętać je inaczej strace to co zostało
mi zesłane z góry. Otworzyłam oczy, było ciemno w pokoju a nade
mną nachylał się Sebastian. Poczułam dłoń na moim policzku i
ręke splecioną z moją. Na jego twarzy nie było wymalowane żadne
uczucie, a jego oczy były w kolorze smoły
- Nareszcie. Jak się czujesz? -
zero emocji, to na pewno ta demoniczna strona
- Lepiej, co się stało?
- Jeden z demonów Cię zaatakował.
Bałem się, że cię straciłem i się nie obudzisz. Straciłaś
dużo krwi – ton w którym to wypowiedział był bardzo obojętny.
Musnął delikatnie moje czoło swoimi wargami – a teraz się
prześpij i wydobrzej. Mamy wiele do nadrobienia
Jak powiedział tak zrobiłam. Nawet
nie wiedziałam, że jestem aż tak zmęczona. Niebywałe, że można
tego wcale nie odczuwać
Następnego dnia dałam radę już
wstać i robić niewielkie czynności oczywiście na lekach
przeciwbólowych. Poszłam pod prysznic a gdy stanęłam przed
lustrem oniemiałam. Miałam około 6cm blizny. Blizna tak szybko się
pojawiła na miejscu rany? Ciekawe jak, ale w sumie nie interesuje
mnie to. Najważniejsze, że żyje i mogę dokończyć moją misje, a
następnie wrócić do rodziny i przyjaciół. Do mojego ukochanego.
Do Jace'a. Ubrałam się, ale zostałam boso. Jeszcze się zabije na
szpilkach a w świecie nocnych łowców byłby to wstyd.
Zostałam w pokoju i oglądałam jakąś
komedie romantyczną z Jennifer Lopez. Do pokoju wszedł Sebastian.
No to teraz będzie zabawa braciszku pomyślałam. Siadł przy łóżku
i przytulił mnie
- Jak się czujesz siostrzyczko? –
uśmiechnął się tak jak zawsze, zobaczyłam zieleń w jego
oczach, która po chwili zmieniła się w głęboką czerń
- Nawet dobrze tylko jestem jeszcze
na lekach – powiedziałam kierując wzrok ponownie w stronę
telewizora
- Nie mogę dłużej czekać Clary.
Mam dość – o co mu chodzi?
- Czego masz dość?
- Zapieczętujmy Twój wybór –
gdy wymówił te słowa zadrżałam. Co on zamierza? Po chwili
rzucił się na mnie i siadł okrakiem przytrzymując moje ręce w
górze.
- Bądź grzeczna to nie zaboli.
Jace zrobił mi grunt pod to co zamierzam – szelmowski uśmiech
pojawił się na jego twarzy. Chciałam krzyknąć, ale wiedziałam
że wkurzy to go jeszcze bardziej.
~Oczami Magnusa~
Wszyscy byliśmy przytłoczeni
sytuacją, ale była już mniej więcej opanowana. Jace wrócił do
domu cały i zdrowy. Niestety po Clary ani śladu. Nie potrafimy jej
namierzyć, ale ze swoją mocą wróci tu do nas. Nie możemy tracić
nadziei. Wieczorem zostaliśmy z Alec'iem sami w swoim pokoju.
Wreszcie cisza i spokój. Mogliśmy spędzić troche czasu razem.
Leżeliśmy w łóżku trzymając się za ręce. Oddychaliśmy ciężko
po małym wyczynie sprzed chwili.
- Kocham Cię Magnusie –
powiedział pieszczotliwie mój kruczowłosy chłopak
- Ja Ciebie też mój groszku –
odpowiedziałem siadając na nim i całując czule, ale zarazem
delikatnie
- A teraz zajmijmy się tym czym
powinniśmy – powiedziałem nakrywając nas kołdrą
~Oczami Jocelyn~
Leżałam już w łóżku razem z moim
mężem. Luke trzymał mnie delikatnie za ręke i pocieszał
- Znajdzie się skarbie, a teraz
prześpij się. Brakuje Ci snu widać to po Tobie – powiedział z
troską w głosie całując mnie w policzek
- Luke musze Ci coś powiedzieć –
spojrzał w moją stronę zdziwiony – wiem o tym od 2 miesięcy,
ale nie chciałam Cię martwić. Jestem w ciąży – siadł i
spojrzał w ścianę. Nie odzywał się dłuższy czas – Luke?
Luke powiedz coś, proszę
- Jocelyn ta nowina jest...
przecudowna! - zaczął całować mnie czule w usta. Tak bardzo mi
tego brakowało. Tyle mamy teraz problemów z Clary i Sebastianem,
że dawno nie okazywaliśmy sobie żadnych czułości
- Więc... cieszysz się? -
zapytałam przejęta jego początkową reakcją
- Jak mógłbym się nie cieszyć?
Będziemy mieli dziecko i miałbym być zły czy coś w tym stylu?
Absolutnie. Jestem wniebowzięty skarbie. Jak Clary wróci to będzie
się cieszyć razem z nami. Jestem tego pewien. A teraz chodź spać.
W tym stanie potrzebujesz tego – przytulił mnie i dotknął ręką
mojego brzucha. Jeszcze nie był zaokrąglony jest zbyt wcześnie.
Poczułam ulgę gdy powiedziałam o
ciąży Luke'owi. Teraz mogę zasnąć w spokoju.
Gdy rano wstałam, wzięłam prysznic i
się ubrałam postanowiłam zejść na dół na śniadanie z moim
mężem. Przy stole siedzieli wszyscy, więc skierowaliśmy się na
nasze miejsca trzymając się za ręce.
- Cóż za gołąbeczki –
powiedział Magnus całując Aleca w policzek
- Chcemy wam coś powiedzieć –
Luke spojrzał na mnie zachęcając bym to ja przekazała dobrą
wiadomość. Wszystkie oczy skierowały się w naszą stronę. To
stresujące.
- Jestem w ciąży – Szok i
niedowierzanie malowały się na twarzach wszystkich zebranych
- Gratulacje Joc! – powiedziała
szczerze Maryse
- Który miesiąc? - zapytała Izzy
- Coś między drugim a trzecim, nie
jestem pewna – odpowiedziałam grzecznie
- Hmm.. to stąd Twoja aura jest
taka inna – rzekł spokojnie Magnus uśmiechając się do mnie
- Cieszę się waszym szczęściem
Luke – Jace wydawał się smutny gdy to mówił, ale mogę być
pewna, że te słowa są z jego strony szczere
- Dziękujemy wam – powiedział
mój ukochany po czym wszyscy zaczęliśmy jeść śniadanie.
Atmosfera pierwszy raz od wielu dni
była spokojna i miła. Jednak nie możemy zapomnieć, że Clary
spędza czas z tym psychopatą a ten niewiadomo co jej robi...
Cudo cudo cudo czekam na next ❤❤❤
OdpowiedzUsuńDziękuję! :*
UsuńNo właśnie, nic nie wiadomo!!! Więc lepiej pisz next!!! Swoją drogą, rozdział WSPANIAŁY <3 Jocelyn w ciąży <3
OdpowiedzUsuńCieszę się, że rodział się podoba ale mam jedno pytanie. DLACZEGO TY SIĘ TAK OBIJASZ? Czekam dzisiaj na ten rozdział, czekam a tu ni huhu ;d
UsuńNie wierze że Sebastian/Jonathan zgwałci Clary...
OdpowiedzUsuńPo prostu nie wierze że tak będzie w ty ff...
Spokojnie wszystko się wyjaśni w następnym rozdziale! Nie bój się do gwałtu nie dojdzie bo bym chyba sobie tego nie wybaczyła :)
UsuńNo właśnie 'wszystko wyjaśni się w następnym rozdziale' , nie teraz to jest po prostu takie ugh... i przez to na niczym nie będę się mogła skupić no ale ok
OdpowiedzUsuńrodził cudnisty ♡ Jocelyn w ciąży ->Aww *.*
Czekam do piątku i klasycznie: weny! ;*
~B
Ps. Dodała byś możliwość anonimowego komentowania na twoim trzecim blogu (miłość tylko niszczy-DA)
Usuń~B
AAA PRZEPRASZAM TO NIE MIAŁO BYĆ TU :***
UsuńMuszę was jakoś zachęcić do czytania tak?;P
UsuńCudowny rozdział czekam na next <3
OdpowiedzUsuńDziękuje :*
UsuńRozdział super. Czekam na nekst. Życzę mnóstwo weny.
OdpowiedzUsuń